Szaleni przyjaciele salsy
hello
ale fajna impreza była Monika, bardzo Cię przepraszam za tą salsę, ale wiesz, my jesteśmy maniacy, więc prędzej czy później rueda na włóczykijowym parkiecie musiała zaistnieć
Choć broniłaś się jak mogłaś, zwyciężył nasz casinowy nałóg
Wielkie dzięki dla moich barmanów, którzy serwowali przepyszne drinki - wypiłam o jakieś 22 za dużo - ale dziś jestem jak nowo narodzona No i wielkie ukłony w stronę naszych mistrzów kuchni za pycha jedzonko! dzięki Anetka, że wytrzymałaś w tej Hell's Kitchen, w której było chyba z tysiąc stopni
DO zobaczenia na parkiecie
Offline
trzeba było szaleć z nami na "parkiecie" no, ale prawda, czasem zwykłe wyjście na imprezę się przydaje w ramach małego salsowego odwyku. Chociaż ja osobiście na razie tego nie praktykuję
Offline
to prawda bylo bardzo fajnie choc moja żona zaniedbywala mnie drinkowo i musialem sam sie obslugiwać, musze przyznac ze kalambury byly najwyzszych lotow dawno sietyle nie usmialem Ola Twoje teksty mnie rozlozyly na łopatki, widzę że jeszcze nie pokazałas nam swojego oblicza;)
Offline
Ja się na koniec dołączam do podziękowań i potwierdzam, że bardzo mi się podobało Następnym razem przygotujemy się jeszcze i zamiast w kalambury zagramy w jeszcze ciekawszę grę
Dziś odpoczywam, na salse juz nie dojadę, życzę Wam udanej zabawy!
Marta
Offline